W niniejszym wykładzie podjęte zostaną rozważania na temat roli wyobraźni w poezji oraz krytyce artystycznej Samuela Taylora Coleridge’a. Poezję pojmuje Coleridge jako sztukę „(…) reprezentowania natury zewnętrznej oraz ludzkich myśli i uczuć”. Rozumienie tego, co znaczy „reprezentować” sztukę, jest ściśle związane z najczęściej powtarzanym przez Coleridge’a poglądem, że sztuka nie jest kopią, ale naśladownictwem natury. Nie ma być rzeczywistością, ale reprezentować rzeczywistość. Reprezentacja artystyczna natury u Coleridge’a zawiera zarówno element podobieństwa do realnego świata, jak i element odmienności od niego.
Jednym z najważniejszych i zarazem najoryginalniejszych elementów teorii poezji i krytyki literackiej Coleridge’a jest jego teoria wyobraźni. Coleridge jako pierwszy wprowadził teorię wyobraźni do krytyki literackiej. Interesował się badaniem procesu twórczości poetyckiej, samych zasad twórczej aktywności, a dla swoich celów swobodnie korzystał z filozofii i psychologii. Coleridge jako pierwszy odróżnił wyobraźnię od fantazji i dokonał jej klasyfikacji wyodrębniając wyobraźnię „pierwotną” i „wtórną”. Przed Coleridge’m Joseph Addison badał naturę i funkcję wyobraźni, William Wordsworth opracował jej teorię, ale to właśnie Coleridge’a teoria wyobraźni zrewolucjonizowała pojęcie imitacji artystycznej. W świetle tej teorii poetyckie naśladowanie nie miało być, albo służyć jako kopia natury, nie było też tworzeniem czegoś zupełnie nowego i odmiennego od natury. Poezja w rozumieniu Coleridge’a wprowadzała „całą duszę człowieka” w czyn. Poezja „ma miejsce” za każdym razem, gdy zaczyna działać „wyobraźnia wtórna”. Za każdym razem, gdy działają moce wtórnej wyobraźni, dokonuje się zjednoczenie elementów podmiotu, dająca początek poezji. Ponieważ sztuka jest ludzkim naśladownictwem natury, tworzenie i docenianie poezji wymaga aktywnego osądu zarówno ze strony poety, jak i czytelnika. Zasada ta głęboko wpływa na praktyczną krytykę Coleridge'a, zabarwiając jego opinie na temat sukcesu lub porażki poszczególnych dramatów i dramaturgów oraz błędów czytelników lub recenzentów. Coleridge jako krytyk walczył o uznanie, że wielkie dzieło sztuki to takie, w którym wszystkie części są pod kontrolą jego twórcy, w czym wyobraźnia odgrywała rolę centralną.